II Maraton Pokoju (1980) – wszystko inaczej niż teraz
Sięgając pamięcią do tamtego biegu wszystko wydaje się takie odległe i inne niż to co dzieje się teraz. Pomiar czasu był dla każdego uczestnika od oficjalnego strzału do przekroczenia linii mety, ewidencja przekroczenia linii mety była manualna, numery były zrobione z materiału bawełnianego, nie było medali a wyniki były opublikowane następnego dnia w gazecie. Jedyne co pomimo lat zostało takie samo w każdym biegu maratońskim to zmęczenie i duma z ukończenia.
Pamiętam bardzo dobrze buty w jakich ukończyłem maraton. Były to juniorki. W 70 i 80 do szkoły nosiło się w płóciennym worku obuwie na zmianę dla łatwości utrzymania porządku na szkolnych podłogach. Obowiązkowym obuwiem szkolnym były wtedy juniorki, które według władz miały być obuwiem profilaktycznym. Przekonywano, że nosząc je koryguje się koślawość. Czy tak było nikt na pewno nie wie w każdym razie dla niektórych uczniów juniorki były podobno bardzo niewygodne. Miały twardą podeszwę i wykonane były z ciemnej tkaniny z charakterystycznym skórzanym noskiem. Czas jaki osiągnąłem podczas biegu i brak kontuzji wskazują, że obuwie nie było najgorsze i na pewno nie miałem powodu żeby na nie narzekać.