Washington, DC – 2017, 2018. W końcu udało się pobiec
Washington, DC – 2017

Marine Corps Marathon po raz pierwszy miałem pobiec w 2012 roku. Namówił mnie do tego kolega biegacz z Gliwic, którego poznałem wcześniej na maratonie w czeskiej Pradze. Niestety pomimo bycia zapisanym, musiałem zrezygnować z udziału. Mam pamiątkowa koszulkę z biegu ponieważ kolega będąc na miejscu odebrał za mnie pakiet startowy, w którym była, tradycyjnie z długim rękawem, koszulka a właściwie bluza.
Przyszło mi czekać pięć lat na sprzyjającą sytuację aby ponownie myśleć o starcie i ponownie zapisać się na bieg. W międzyczasie rodzina zamieszkała w centrum miasta co zaliczyć trzeba do sprzyjających okoliczności i postanowiliśmy pobiec razem z Piotrem.
Przygotowania układały się pomyślnie do czasu kiedy Piotr idąc wyrzucić śmieci skoczył z murku, z którego już wcześniej skakał dziesiątki razy i doznał kontuzji uniemożliwiającej start w maratonie. Zostałem do biegu sam.
Pierwsza edycja Marine Corps Marathon miała miejsce w 1976 i obecnie jest to 4 największy maraton w USA oraz 9 pod względem liczebności na świecie. Uczestnicy są losowani w loterii ponieważ ograniczenia trasy nie pozwalają na udział więcej niż 30 tysięcy biegaczy. Ciekawe jest to, że pomimo dużego prestiżu imprezy czasy zwycięzców są dość przeciętne. Rekord trasy to 2:14:01 dla mężczyzn oraz 2:37:00 dla kobiet. Wynika to z tego, że jest to bieg w którym nie ma nagród pieniężnych dla wygranych. Wszyscy biegną dla idei. Misją maratonu jest: promowanie sprawności fizycznej, generowanie dobrej woli społeczności i prezentowanie umiejętności organizacyjnych Marine Corps.

Dużą atrakcją biegu jest jego trasa, która w pewnym momencie prowadzi obok historycznych pomników, muzeów Smithsonian Institution’s, National Museum of American History, National Gallery of Art, Białego Domu oraz budynku kongresu USA. Niezapomniany jest fragment trasy kiedy biegnąc przez park przez ponad kilometr po obu stronach stoją ustawieni kibice z flagami i zdjęciami poległych żołnierzy na różnych misjach wojskowych. Charakterystyczne jest, że ostatnie około 200 metrów trasy prowadzi dosć ostro pod górkę co jest dużym utrudnieniem ale tłumnie zgomadzeni kibice to wiedzą i bardzo entuzjastycznie kibicują wszystkim docierającym do tego mejsca. Ostatni podbieg jest wynagrodzony oryginalnym medalem, z których ten maraton słynie i uściskiem dłoni dziesiątek żołnierzy pomagających w obsłudze maratonu.
Był to mój pierwszy maraton, na który mało brakowało a bym się spoźnił na start. W każdym razie po dojechaniu metrem do stacji najbliżej położonej od startu, żeby się nie spóźnić musiałem pobiec około 3 kilometry i to dość szybkim tempem żeby przekroczyć oficjalną linię startu i pobiec z powrotem z całą grupą uczestników w kierunku stacji metra, z której się spieszyłem na start.
Start w kolejnym roku nie przyniósł niespodzianek. Razem z Piotrem stanęliśmy na linii startu aby wspólnie dobiec do wzniesienia przed metą i otrzymać pamiątkowe i jak zwykle bardzo oryginalne medale. Pamiątkowe medale ukończenia maratonu, które dostają finiszujący, są zdecydowanie najładniejsze w maratonie w Waszyngtonie.